ratdzi ratdzi
661
BLOG

Prezydent Andrzej Duda zostawia bez pomocy zrozpaczone matki

ratdzi ratdzi Polityka Obserwuj notkę 10

W rodzinnej tragedii dzieci odebranych bez powodu matce przez sędzię Ewę Kopczyńską z sądu rejonowego w Nisku ujawniane są wciąż następne przestępstwa, popełniane przez sędzię Ewa Kopczyńską, która wciąż pastwi się nad rodziną, a także przestępstwa popełniane przez zawodową rodzinę zastępczą, którą stanowią Marta Cieśla i Piotr Cieśla w Nisku, oraz przez zakonnice prowadzące kościelny dom dziecka "Nasz Dom Dzieciątka Jezus" w Rudniku nad Sanem.

Zwykłej rodzinie odebrano dzieci bez powodu. Zarzutami były twierdzenia o posiadaniu psa i królika, niezapłaceniu w szkole składki klasowej, oraz bezpodstawne anonimowe opinie. Janusz Wojciechowski w konkluzji rozmowy dla gazety "Nasz Dziennik" (nr 142, 20 - 21 czerwca 2015 r., str. 4) stwierdził: "Sądy decydują o rozbijaniu rodzin normalnych, spokojnych, które być może finansowo sobie nie radzą, ale żyją zwyczajnie i pracują uczciwie. Niestety to pokazuje, że jest jakieś drugie dno takich spraw".

Janusz Wojciechowski ujawnił dnia 3 sierpnia 2015 r., że jedno z dzieci odniosło w kościelnym domu dziecka "Nasz Dom Dzieciątka Jezus" w Rudniku nad Sanem obrażenia fizyczne, i że powiadomił o tym prokuraturę. Nic z tego nie wynika. Katolickie zakonnice znęcają się nad dziećmi. Kościół katolicki nic nie robi.

Obecnie matka dzieci porwanych w Nisku błaga o pomoc. Pisze: "Błagam was ludzie, ratujcie moje dzieci. Sabinka już chodzi. Sąd nie chce mi oddać dzieci. Co ja takiego do cholery zrobiłam? Mam sobie w łeb strzelić, żeby sąd zrozumiał, że ja swoje dzieci kocham? Kim ona jest, ten wysoki sąd, żeby niszczyć życie? Przecież ona nie jest bogiem. Już przestałam wierzyć w Boga, tak mnie krzywdzi; już nie mogę. Telewizja dość nagłośniła sprawę. Myślałam ze dzieci wrócą do domu, lecz tak się nie stało. Później miał być nowy prezydent. Też nic nie może zrobić. Błagam was, ja już nie wytrzymuję. Serce mnie boli. Ja chce znowu normalnie żyć. Jeszcze jedno: rzekomi świadkowie w mojej sprawie, proszę tylko, żebyście rzucili kamieniami, jeśli jesteście bez grzechu. Nie ma nic gorszego niż płacz dziecka... i nie móc mu pomóc. Nie jestem idealną matką, ale je kocham. One są moim całym życiem. Ratujcie moje dzieci, bo ja już nie mam siły".

Odpowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy oraz Janusza Wojciechowskiego brak, choć mają oni obecnie do dyspozycji całą potęgę urzędu prezydenckiego. Prezydent, który ma dowodzić obroną państwa w czasie wojny, okazuje się niezdolny do obrony paru rodzin.

Ujawnione postanowienie sędzi Ewy Kopczyńskiej z dnia 9 grudnia 2014 r. (sygn. akt: IX.RNsm.217/14) pozwala podnieść zarzut popełnienia przez Ewę Kopczyńska przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego, niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza publicznego, w związku z art. 579^2 Kodeksu postępowania cywilnego, poprzez wydanie postanowienia o umieszczeniu dzieci pod opieką zastępczą bez imiennego wyznaczenia opiekunów zastępczych. Zwyrodniałą sędzię można już było skazać w postępowaniu karnym. Tymczasem Ewa Kopczyńska nadal znęca się nad rodziną orzekając w ich sprawie.

Skoro sąd miał obowiązek wskazać opiekunów zastępczych, i tego nie uczynił, to obecni opiekunowie zajmują się dziećmi samowolnie. Jedynymi uprawnionymi opiekunami wciąż pozostają rodzice. W tej sytuacji nie tylko mogą oni, ale i powinni odebrać dzieci obecnym opiekunom, bo opiekunowie nie wskazani przez sąd mogą stanowić zagrożenie dla dzieci, i faktycznie stanowią; dziecko już zostało pobite. Nie ujawniono sprawców zmiany opiekunów. Jak ustalił Janusz Wojciechowski: "(...) dzieci zabrano najpierw do domu dziecka odległego o 15 kilometrów od domu. Zrozpaczona kobieta odwiedzała swoje dzieci codziennie, (...) Wtedy, w celu zapewnienia dzieciom szczęścia, miłości i zrozumienia, dla dostarczenia im ciepła i domowej atmosfery - dzieci zostały umieszczone w domu dziecka odległym 80 kilometrów od domu. (...)".

O powyższych podstawach prawnych podjęcia skutecznych kroków został bezpośrednio przed dwoma tygodniami powiadomiony Janusz Wojciechowski jako organizator pomocy prawnej z ramienia prezydenta Andrzeja Dudy. Zostały one też publicznie wskazane jako ignorowane. Janusz Wojciechowski nie odpowiedział na skierowaną doń prośbę o podniesienie konkretnych zarzutów przestępstw. Nikt nie podjął publicznie podniesionych zarzutów.

Inna matka porwanego dziecka też obecnie prosi prezydenta Andrzeja Dudę o pomoc. Prosi o pomoc obiecaną jej w jego imieniu podczas kampanii wyborczej. Sekretarz Sztabu wyborczego Andrzeja Dudy napisał w czasie wyborów do osoby wspierającej matkę: "(...) na pomoc w opisywanej w Pańskim liście sprawie, dotyczącej problemów dużej grupy poszkodowanych Polaków, w tym pani (...), będzie można liczyć, gdy Pan Poseł Andrzej Duda zostanie Prezydentem Polski". Pan Poseł Andrzej Duda został Prezydentem Polski. Pisma powiadamiające o sytuacji dziecka i jego zrozpaczonej matki, której obiecano pomoc w jego imieniu, trafiają teraz do Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Matka nie otrzymuje odpowiedzi. Prezydent został już wybrany. Kancelaria może nie odpowiadać.

Matka błaga o ratowanie dziecka przed okaleczeniem zapowiedzianym przez niemieckich urzędników. Niemcy chcą zdrowemu dziecku wycinać migdałki oraz rzekomo występujące u niego polipy nosa, bez medycznej potrzeby, bez zgody dziecka i bez zgody jego matki, której nie zdołali prawomocnie pozbawić praw rodzicielskich. Powołane przez matkę opinie specjalistów wskazują, że takie okaleczenia mogą skutkować upośledzeniem odporności na całe życie, oraz koniecznością przeprowadzania licznych kolejnych operacji chirurgicznych. Na każdej takiej operacji kosztem cierpień dziecka zarobić może wiele osób.

Matka opisała dnia 17 sierpnia 2015 r. prezydentowi Andrzejowi Dudzie sytuację dziecka: "Moje dziecko bezprawnie uprowadzono z przedszkola w Niemczech przed rokiem, dnia 1 sierpnia 2014 r. Następnie dziecko oddano pod opiekę rodzinie muzułmańskiej, łamiąc jego prawo do wychowania w katolickiej kulturze religijnej. Zignorowano wnioski rodziny o umożliwienie dziecku udziału w chrześcijańskich świętach Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Dziecko jest poniżane, maltretowane, bite, zostało zranione, nie ma pomocy medycznej. Celem niemieckich porywaczy i muzułmańskiej rodziny jest tylko uzyskiwanie niemieckich pieniędzy publicznych. Są gotowi w tym celu wykorzystać bezbronne, małe dziecko. Dołączają do nich niemieccy lekarze, chcący zarobić na zbędnej operacji chirurgicznej dziecka".

Również ta sprawa jest już prawnie wyjaśniona. Wystarczy tylko egzekwować prawo.

Matka wynajęła mieszkanie w Polsce; przewiozła dziecko i jego rzeczy do Polski; skutecznie wypowiedziała umowę o mieszkanie w Niemczech; złożyła przed niemieckim sądem oświadczenie, że mieszka z dzieckiem w Polsce; i czekała na umorzenie postępowania przed tym sądem. Dziecko zostało uprowadzone całkowicie bezprawnie, przed zakończeniem niemieckiego postępowania sądowego, w którym matka złożyła oświadczenie o zamieszkiwaniu z dzieckiem w Polsce. Metodą faktów dokonanych doprowadzono do orzeczenia sądowego o odebraniu matce praw rodzicielskich. Jako powód sędzia Jeanette Vollmer wskazała niewystarczające wspieranie rozwoju dziecka przez matkę. Dziecko mieściło się w normie, było zadbane. W jedynej opinii biegłego sądowego o dziecku, jaką kiedykolwiek sporządzono, poprzedzającej o rok uprowadzenie dziecka, stwierdzono, że nie ma podstawy zabierania matce dziecka.

Wniosek matki z Konwencji haskiej o wydanie dziecka wyklucza prawomocne orzeczenie o odebraniu jej praw rodzicielskich. Niemiecki sąd prowadzący postępowanie z Konwencji haskiej nie może do dziś znaleźć dowodu, że dziecko miało stałe miejsce zamieszkania w Niemczech, bo matki i dziecka po przeprowadzce do Polski nic z Niemcami nie łączyło, a tylko powiązania rodzinne, społeczne i zawodowe określają według art. 8 Rozporządzenia Rady (WE) nr 2201/2003 miejsce stałego pobytu dziecka. Z Niemcami dziecka nic nie wiąże. Ma tam ojca, który go przez ostatnie 2 lata nie zechciał zobaczyć, i ma po nim niemieckie obywatelstwo, które nie służy ustalaniu jurysdykcji w Unii Europejskiej. Niemiecki sąd nie chce jednak oddać dziecka.

Niemiecki sąd trwa w postępowaniu z Konwencji haskiej w bezczynności od ponad 8 miesięcy mimo obowiązku jego zakończenia w terminie 6 tygodni, określonego art. 11 ust. 3 Rozporządzenia Rady (WE) nr 2201/2003. Cierpienie dziecka Niemców nie obchodzi. Ukrywanie dziecka przed matką, i brak kontaktu matki z jego opiekunami, oraz ich religia są nie do pogodzenia z niemieckim prawem w odniesieniu do dziecka polskiej matki. Nikt w rodzinie dziecka nie był i nie jest muzułmaninem. Tożsamość i wyznanie komercyjnych opiekunów dziecka zostały przed matką ukryte wraz z miejscem jego pobytu. Sprawa jest manifestacją zdolności niemieckiego sądownictwa do bestialstwa. Powiadamiany o sprawie od 9 miesięcy polski rząd milczy. Ewa Kopacz, Grzegorz Schetyna i Borys Budka temu bestialstwu sekundują.

Czy prezydent Andrzej Duda wraz z Januszem Wojciechowskim zamierzają do nich dołączyć? Już dołączyli? Jak można zostawiać te matki bez pomocy? Jak można nie odpowiadać na takie błagania? Jakimż społeczeństwem bylibyśmy, godząc się na to?

ratunekdzieciom.forum.praw.pl/topic/8

 

ratdzi
O mnie ratdzi

Treści udostępniane do nieograniczonego powielania w całościach lub w częściach, pod warunkiem opatrzenia każdego powielenia wskazaniem źródła całości każdej powielanej treści.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka